Piątkowy koncert warszawskiej piosenkarki
Kayah gorzowska publiczność z pewnością zaliczy do najbardziej udanych.
Krótki, zdawać by się mogło występ, sprawił, że w czasie 90 minut podążaliśmy wraz z tą artystką najwyższej klasy, szlakiem jej kariery muzycznej.
Skoro tak, musiało się wszystko zacząć od utworu „Córeczko”, którym Kayah zadebiutowała w 1988 i rozpoczęła solową karierę.
Dalej nie zabrakło wspomnień ze współpracy z Goranem Bregoviciem - „Śpij kochanie śpij” - jak sama Kayah zapewniała, nie było kołysanką i nikogo nie uśpiło.
Już pierwsze takty zagrane przez fantastyczny, skądinąd bardzo zróżnicowany muzycznie zespół, porwały widzów pod scenę, gdzie z nuty na nutę przybywało gorliwych fanów zdzierających gardła przy takich hitach jak „Testosteron”, „Na językach” czy „ Supermenka”.
Emocje wzbierały do samego końca, co Kayah umiejętnie wykorzystała, organizując koncert na najgłośniejszą stronę publiczności, ze zgrabnym wykonaniem „Prawy do lewego”, w zaskakującej, bardzo rockowej aranżacji.
Co do samej piosenkarki. Chciałoby się powiedzieć, wyszła, zaśpiewała, zrobiła kawał dobrej roboty i zeszła, a publiczność pozostawiła z uczuciem zdrowego niedosytu zarówno jej osoby jak utworów. Nie zaszokowała ubiorem, lecz buty nie mogą obejść się bez komentarza. Były drapieżne, piękne i zapewne niejedna pani ich jej pozazdrościła.
Ale nie o strój tu chodziło, bo przesłanie Kayah było klarownie wypowiedziane w środku koncertu, że jest tu, w Gorzowie, bo łączy nas muzyka. Rzeczywiście, wczorajszy wieczór muzycznie scalił cały gorzowski amfiteatr.
Koncert zakończył się chwilę po 22. utworem o jakże adekwatnym tytule „Nic nie może wiecznie trwać” z repertuaru Anny Jantar, który Kayah wykonała z pełnym zaangażowaniem.
Co należy zauważyć, nowy amfiteatr przyciąga rzesze widzów i wielkich artystów i nie dziwota, bo stał się obiektem o wysokim standardzie. Sama Kayah szczerze gratulowała i chwaliła zarówno organizatorów co warunki, w jakich przygotowywała się do koncertu.
Nie mogę nie wspomnieć o supporcie – zespół Gigadrum przyciągał pozytywną, lekko jazzową nutą, oryginalnym wokalem (szczególnie zgrane chórki w postaci czterech fantastycznych kobiet) oraz frontmanem – choć na mnie największe wrażenie zrobił charyzmatyczny pianista.
Myślę, że Gigadrum miał ciężkie zadanie, by zabawić publiczność, gdy ta oczekuje na występ takiej gwiazdy jak Kayah. Mimo to, zachowywali się swobodnie i – jak to się mówi – dali radę.
Kto nie był, niech żałuje. Kto był, będzie miał co wspominać. Założę się, że niejeden uczestnik wczorajszego koncertu dzisiaj przy porannej kawie nuci sobie takt wybranego hitu. Ja osobiście przystaję przy „Testosteronie”.
Pamiętajcie też, że nigdy nie jest „Za późno”, jak śpiewa Kayah w najnowszym singlu, i jeśli jeszcze nie odwiedziliście nowego amfiteatru, to już 9 września zagra dla nas Dżem, a dzień później, sama
Maryla Rodowicz.
Śledźcie uważnie egorzowską i wypatrujcie biletów do wygrania na te koncerty.
Karolina Perska
Foto Maciej Niklas
Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>