A dziś zabieramy Was do Łagowa, ściślej – do Jaskini Zbójeckiej zwanej też Łagowską. Pierwszy intensywnie zabiegowy dzień trochę nas umęczył (zawsze tak mamy na początku kuracji) i zdecydowanie łatwiej było wyciągnąć obolałe członki oraz uciąć sobie drzemkę, niż ruszyć się gdzieś w teren, jednak pogoda zrobiła nam psikusa. Zamiast prognozowanych opadów mieliśmy tylko poranny przymrozek, a potem rozsłoneczniło się na całego. No i jak tu nie wyjść w plener?
Wprawdzie współkuracjusze narzekali że zimno, że trzeba w rękawiczkach, czapce i ciepłej kurtce, ale się zawzięliśmy. Ruszamy, bo prześpimy resztę dnia! Za cel wybraliśmy Łagów. Trochę z sentymentu, bo w Lubuskiem też mamy Łagów – z zamkiem joannitów, z pięknymi jeziorami, z organizowanym od 1969 r. Lubuskim Latem Filmowym – a trochę dlatego, że Bodka już od dawna ciągnęło do tej jaskini. Mówił o niej co najmniej od roku, dwóch i ciągle nie było okazji, by się tam wybrać. Z Buska Zdroju to raptem z 50 km. Pojechaliśmy.
Przez całą drogę mój kręgosłup okazywał swoje niezadowolenie. Jego zdaniem powinnam rozciągać go w pozycji horyzontalnej, a nie narażać na podskoki, tłukąc się po wybojach i zakrętach. Różne partie Bodkowych mięśni uważały podobnie. Nie poddaliśmy się i wyszło nam to na dobre, bowiem zginanie karków w niskich korytarzach jaskini okazało się zajęciem prawdziwie terapeutycznym. Wyszliśmy stamtąd jak nowo narodzeni.
Jaskinia Zbójecka w Łagowie nie jest wprawdzie tak spektakularna jak Jaskinia Raj, za to należy do najdłuższych na Kielecczyźnie (160 m), no i jest jedną z najdawniej znanych jaskiń świętokrzyskich. Tacy eksploratorzy jak my, bez przeciskania się przez szczeliny dotrą nie dalej, niż kilkadziesiąt metrów w głąb. Nie obejdzie się też bez ćwiczeń gimnastycznych, bo jaskinia wymaga, by się jej nisko pokłonić, inaczej będziecie co chwilę zahaczać głową o strop. Na szczęście, co kilka kroków są miejsca, w których można się wyprostować. Warto to robić, ponieważ dopiero wtedy widać nad głową ciasne rurki i kominki krasowe pobłyskujące w świetle latarki drobinkami miki zwanej złotem głupców.
Jaskinia szczyci się też bogatym życiem wewnętrznym – występują w niej m.in. bardzo oryginalne pająki i chrząszcze, mnóstwo przeróżnych błonkówek i co najmniej trzy gatunki nietoperzy. My zauważyliśmy tylko te ostatnie.
Zbójecką legendę dopisano jej dopiero w czasach nowożytnych. Badania archeologiczne wskazują, że na pewno była zamieszkała, choć nie musiał to być od razu zbój Madej. W jej wnętrzu odnaleziono między innymi ceramikę oraz kości świni domowej lub dzika pochodzące z X/XI wieku, z czasów, kiedy w pobliżu istniał niewielki gród, którego pozostałości nadal można oglądać.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>