18VI2020.

Niedawno świętowaliśmy 30-lecie samorządu terytorialnego. Świętowaliśmy to może za duże słowo, bo wszystkie plany pokrzyżował koronawirus. Niemniej jednak odbyły się jakieś wideokonferencje, dyskusje, podsumowania. Padały w nich różne opinie, również te o charakterze zarzutów pod adresem włodarzy. Od kilku tygodni rozmawiam na ten temat z samorządowcami gminy Bogdaniec. Nikt z nich nie mówi, że w tych 30 latach samorządności było coś złego. Owszem, przyznaje, że zdarzały się błędy, ale przecież kto ich nie popełnia. Natomiast zarzut pod adresem władz uznają za nielogiczny. „To jest niemożliwe na poziomie gminy. Gdyby tak było, takich włodarzy w następnych wyborach nikt by nie wybrał” – słyszę.

I to jest zastanawiające, szczególnie w przeddzień wyborów prezydenckich. Tak wiele słyszy się niezadowolenia z obecnych rządów. Tak wiele widzimy dowodów na chęć zmiany obecnej władzy, a tak wielka niewiadoma przed nami. „Może musi minąć to pokolenie. Może trzeba poczekać jeszcze pięć, dziesięć lat, by do głosu doszli młodsi” – usłyszałam dzisiaj od Jana Arcaba, który podkreślił, że nigdy jeszcze Polska i Polacy nie byli tak podzieleni. I to jest najsmutniejsze. Dlatego warto zastanowić się, co nas czeka w następnych latach. Co zgotujemy sobie takim czy innym wyborem.

A póki co, warto brać przykład z tych najniższych samorządów, w których ludzie wiedzą, że dbają o swoje i potrafią się porozumieć, nawet jeśli różnią się partyjnymi preferencjami. Spójrzcie na dzisiejsze zdjęcie. – W tej chwili moją chlubą, po kilku latach oczekiwania, jest droga z Baczyny do Racławia. Droga klasy europejskiej, z dwoma przejściami dla pieszych, z przystankami dla mieszkańców, którzy się w międzyczasie pobudowali na obrzeżach wsi – powiedział były sołtys Waldemar Adamczak i trudno mu odmówić racji. Kto dawno nie jechał tą trasą, niech sam sprawdzi.

Tak więc, głosujmy właściwie, byśmy dojechali jak najdalej i jak najbezpieczniej, bez dzielenia ludzi na lepszych czy gorszych, bez skakania sobie do oczu i nienawiści.

Hanna Kaup