Ślady krwi mogą wskazywać na to, że została postrzelona. Czy tak było, pewnie już się nie dowiem, ale dla mnie jest symbolem tego miejsca, w którym ją znalazłam, a ona dopełniła żywota. Później rozszarpana przez dzikie zwierzęta.
W swoich pandemicznych wędrówkach odwiedzam miejsca całkiem nieznane i te, które jak przez mgłę pamiętam z głębokiego dzieciństwa. Tak było i tym razem. Wspólnie z
Marią i
Bogdanem Gontami wybrałam się na poszukiwania kamienia upamiętniającego Rudolfa Rosenthala (
zdjęcie poniżej), który – jak się podaje – w myśliborskim urzędzie (Soldin) spędził 37 lat pracy czy pomnika poświęconego staroście myśliborskiemu Maxowi Berndt von Saldern-Mantel (
drugie zdjęcie poniżej), który żył w latach 1886-1968, a któremu zawdzięczamy budowę dróg powiatowych, także tej, przy której znajduje się obelisk – łączącej Czółnów z Otanowem. Historia obu wspomnianych związana jest z czasami, gdy na tych ziemiach żyli Niemcy i pozostawili po sobie spore dziedzictwo.
Niestety, wojna zrobiła swoje, a lęk i nienawiść wobec Hitlera dopełniły spustoszenia wszystkiego, co stworzyli na ziemiach zachodnich mieszkający tu dawniej ludzie, a co było naprawdę wartościowe. A było tego wiele: kościoły, dwory, zamki, pałace. Często pozamieniane na PGR-owskie magazyny, z czasem zostały całkowicie rozgrabione i pozostawione czasowi, który dopełnił zniszczeń, a tubylcy dodali do tego ponurego obrazu ruin wszystko to, czego w swoich nowych domach – przy okazji kolejnych remontów – nie potrzebowali, czyniąc z niegdyś pięknych miejsc wysypisko śmieci.
Najwięcej szczęścia miały kościoły, które dziś są restaurowane z funduszy ministerialnych lub unijnych. Znacznie gorzej jest z zabudowami dworskimi czy pałacowymi, a także istniejącymi wokół nich w przeszłości pięknymi parkami – o starych cmentarzach nie wspomnę. Dziś tylko wprawne oko gościa rozpozna zarośnięte alejki, odkryje ukryte w gąszczu zarośli oczko wodne czy miejsca po zdobiących otoczenie fontannach.
Taki obraz ujrzeliśmy w Tarnowie (droga nr 128 z Myśliborza na północ). Widoczne z drogi ruiny dworu, którym słońce dodawało szczególnego uroku, wydobywając resztki pięknej czerwonej cegły z pomalowanymi na żółto obramowaniami okiennymi, nie pozwoliły nam minąć tego miejsca. Co ciekawe, nigdzie nie ma informacji, żeby było prywatną własnością, pod samo zarośnięte mocno wejście wiedzie brukowana droga, nie ma żadnego ogrodzenia, więc zatrzymaliśmy się w tych ruinach i spędziliśmy tam dobrą godzinę.
O historii tego miejsca dostępna literatura milczy. Wiadomo tylko, że wieś Tarnowo była osadą Justinenhof. W drugiej połowie XIX w. powstał tam dwór – dziś w ruinie – i dziewięciohektarowy park – zaniedbany – z takimi okazami drzew jak: dąb, klon srebrzysty, platan, jawor pięcioramienny, dąb czerwony, żywotnik zachodni. Jest też staw. Park wpisano do rejestru zabytków pod nr.: 221/77 z 30.08.1977.
Obok znajdują się ściany budynków folwarcznych oraz dawnego PGR-u. Wszędzie współczesne ludzkie ślady: śmieci i odpadki, kanapy, stare lodówki czy telewizory. Wstyd i potworność.
Jedyny pisany ślad o Justinenhofie znalazłam w artykule „Tak działa banda Nawrota”, prawdopodobnie zamieszanego w zabójstwo polskiego robotnika rolnego. Na stronie crome.com.pl czytam: „Franciszek Maszyński zaginął w 1925 roku. Zdaniem niemieckiej policji mężczyzna został zamordowany przez dwóch imigrantów z Polski, m.in. Nawrota, pracujących w tym samym majątku ziemskim co Maszyński, w miejscowości Justinenhof (obecnie wieś nosi nazwę Tarnowo i znajduje się na terytorium Polski, w województwie zachodniopomorskim). Sprawcy mieli gdzieś ukryć zwłoki.”
Nie tylko ziemie zachodnie kryją takie tajemnice. Co prawda, nie znalazłam wspomnianych zwłok Franciszka Maszyńskiego, ale w ruinach dworu natknęłam się na dość świeże ślady krwi. Prowadziły do narożnika zawalonej piwnicy, gdzie leżały zwłoki sarny. Może została postrzelona i dopełniła tam żywota, uciekając przed oprawcą, a później dzikie zwierzęta rozszarpały ją i rozwlekły fragmenty kończyn i wnętrzności po większym terenie? Tego nie wiem, ale wiem, że będzie dla mnie symbolem tego miejsca, w którym ją znalazłam. Opuszczonego, rozgrabionego i obojętnego tym, którzy zajęli je po innych.
Tekst i foto Hanna Kaup
Uwaga: drastyczne zdjęcia
Więcej zdjeć w galerii eGo FOTO:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2021-03-11_Opuszczone_,
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Składy komisji Sejmiku Województwa Lubuskiego
Radni województwa w trakcie sesji w dniu 20 maja 2024 r. wybrali przedstawicieli komisji w Sejmiku Województwa Lubuskiego VII kadencji.
Wybrano ...
<czytaj dalej>Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>